Czy miód jest wegański?

Zdarzyło wam się odmówić chleba z miodem, herbatki na miodzie? Płatków śniadaniowych słodzonych miodem? Pewnie nie raz spotykacie się z opinią, że miód nie jest wegański, ale do końca nie wiecie dlaczego?

Uwaga tekst napisany w 2016 został edytowany w 2018, zmieniło się nieco moje podejście do sprawy.

Pytanie nurtujące wszystkich wegan i wszystkożerców, o co chodzi z tym miodem, dlaczego miałby być niewegański? Przecież teoretycznie nie zabija się pszczoły, by pozyskać miód?

Jak powstaje miód?

Miód jest robiony przez pszczoły i dla pszczół. Ich zdrowie jest narażane na szwank, a ich życie często na śmierć podczas zbierania miodu przez człowieka. Jest on głównym źródłem ich żywności i niezbędnych składników odżywczych. Pomaga im przeżyć trudne warunki i zimę.

Pszczoła miodna odwiedza  sporo kwiatów, by znaleźć najlepsze źródło nektaru i wypełnić specjalne zbiorniczki zwane wolem miodowym. Następnie przekazuje go w ulu swoim siostrom, robotnicom, te przekazując go kolejnym, wzbogacając nektar enzymami, następnie składują go w komórkach plastra, co chwila, przenosząc i dbając o niego.

Interesujesz się ciekawostkami z życia zwierząt? Dołącz do grupy na Facebooku: Książki o zwierzętach, etyce i człowieczeństwie

Gdy miód już dojrzeje, pszczoły pokrywają go cienką warstwą woskową zwaną zasklepem. Ten chroni miód przed wilgocią i zanieczyszczeniami. 

Czy miód jest wegański?

Czy pszczelarze dbają o pszczoły?

Pszczoły zmagają się z wieloma chorobami, a leczenie ich jest bardzo trudne ze względu na rozporządzenia dotyczące pozostałości środków weterynaryjnych w miodzie. Każdy pszczelarz mocno walczy o zdrowie swoich pszczół i nigdy tego im nie ujmowałam, mniej zrozumienia miałam do hodowli komercyjnych, gdzie liczy się ilość, a nie jakość, tam stosowane są różne techniki.

W świetle obecnie obowiązujących przepisów miód zaliczany jest do środków spożywczych zwierzęcego pochodzenia i z tego powodu objęty jest kontrolą pod względem występowania substancji niedozwolonych lub przekraczania w nim dopuszczalnych stężeń substancji, które mogą być stosowane u zwierząt i ewentualnie mogą być obecne w ściśle określonych ilościach. – Tomaszewska Barbara, Chorbiński Paweł, Choroby owadów użytkowych /UP Wrocław.

W konsekwencji wymogów dotyczących jakości miodu jako produktu spożywczego pozostaje bardzo mała liczba środków leczniczych, którą można zastosować w pasiekach. Niestety choroby są bardzo uciążliwe i wyniszczają całe roje. Można podawać pszczołom leki drogą pokarmową, za pomocą rozpuszczonych leków w syropie cukrowym lub wodzie.

Ta metoda jest obecnie stosowana przy walce z Varroa destructor (Jest pasożytem pszczół uważanym za główną przyczynę masowego wymierania rodzin pszczelich). Jednak podawanie pszczołom leków tą metodą może zwiększać ryzyko zanieczyszczenia miodu, gdyż nadmiar pokarmu pszczoły magazynują w plastrach. Co zatem pozostaje?

Odymianie, to jedna z metod, o której nie miałam zielonego pojęcia. Także służy do likwidowania tego okropnego pasożyta zwanego Varroa destructor. Polega na uwalnianiu środka warrobójczego z tlącego się paska bibuły, czy tabletki.

Metod walki z pasożytami jest jeszcze wiele, a zwalczanie pasożytów podlega Inspekcji Weterynaryjnej, jako iż pszczoły uznane są w naszym prawie za zwierzęta gospodarskie. Czytając fragmenty książki „Choroby owadów użytkowych,” stwierdzam, że na te małe stworzonka czai się samo zło  i szczerze mam nadzieję, że intencją pszczelarza jest, jak najlepsze dbanie o swoje kolonie.

Czy jedzenie miodu jest etyczne?

Zanim przejdziemy do podstawowego pytania, czy jedzenie miodu jest wegańskie, zastanówmy się nad rozważaniem etyczności konsumowania tego złotego produktu.

Zapracowane pszczoły przemierzają kilometry w poszukiwaniu najlepszego „towaru”, pracują dla siebie, gromadząc pokarm na zimę, my natomiast wykradamy im te zapasy, pozostawiając je z marną ilością miodu, a często z suplementami z cukrem. Jak czytaliście powyżej ich życie i tak jest wystarczająco ciężkie, ze względu na zmagania z masowymi atakami pasożytów, czy zabójczymi pestycydami. I ok, można powiedzieć, że dzięki pszczelarzom ma kto o nie dbać, ale czy to daje nam prawo do okradania ich z ciężko wypracowanych zapasów?

Niech każdy oceni według siebie, jestem w stanie przystać na to, że pasieka na użytek domowy w zamian za dbanie o zdrowie pszczół mogłaby być czymś na zasadzie barteru, o ile nie nadużywalibyśmy ich pracowitości.

Czy zatem bojkot miodu pomoże pszczołom? Nie sądzę. Pszczelarstwo naturalne może być zrównoważone, może chronić ekosystem w przeciwieństwie do tego komercyjnego. Jak zatem sprawić, by jedzenie miodu było bardziej etyczne? Przede wszystkim wybieraj lokalne produkty i pytaj o to, jak pszczelarze traktują swoje pszczoły.

Masowe wymieranie pszczół

Nie oszukujmy się, ale nie tylko o miód chodzi. Pszczoły mają jedną najważniejszą rolę dla człowieka. Zapylają. Wydaje Ci się to wizją wyssaną z palca, a może gdzieś już słyszałeś/, że pszczoły są ważne, ale nie wiesz dlaczego?

Pszczoły miodne wymierają w Polsce w zastraszającym tempie: każdego roku może ginąć nawet 200 tys. pszczelich rodzin. Tymczasem bez pracy pszczół i innych owadów zapylających wartość upraw rolnych w Polsce w 2015 r. byłaby niższa o 4,1 mld zł. Ich masowa śmierć to zła wiadomość nie tylko dla rodzimej wsi, lecz także dla całej gospodarki. -Krzysztof Wołodźko, Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Wizje są przytłaczające, na temat pszczół mówi się od dawna. Wielu jednak nie zwraca na nie uwagi, bo są za małe? Za mało istotne? Wiecie już, jak powstaje miód oraz jak istotne dla naszego życia są pszczoły (może jasno tego nie napisałam, ale gdy umrą pszczoły, to człowiek jest skazany na zagładę).

Warto przypomnieć, że pszczoły poprzez zapylanie przyczyniają się do produkcji jednej trzeciej żywności na ziemi, w tym aż 90 proc. owoców. Niestety, ich wymieranie to globalna klęska, która nie ominęła również naszego kraju.

Jak podaje portal Najwyższej Izby Kontroli:

„pszczoły wymierają w wyniku zmian klimatycznych, kurczących się siedlisk, chorób, a przede wszystkim chemizacji rolnictwa. Zabijają je pestycydy masowo stosowane przez rolników w okresie kwitnienia roślin.

Eksperci obliczają, że przy utrzymaniu obecnych tendencji pszczoły mogą całkowicie zniknąć do 2035 r.”. W polskich warunkach niebezpieczne dla pszczół jest również wycinanie drzew akacjowych, dzięki którym odpoczywają po stałym podtruwaniu wśród pełnych pestycydów upraw. Źródło: Gazeta Polska Codziennie.

Czy miód jest wegański?

Według utartej definicji w 1944 roku przez Donalda Watsona, od razu możemy powiedzieć, że miód jest niewegański. I dla niektórych to tyle. W 2016 roku właśnie taką wysnułam tezę na temat wegańskości miodu. Jednak jak powiedziała kiedyś Susan Sontag, gdybym nie zmieniała zdania, znaczyłoby, że się nie rozwijam. Dziś weganizm to już nie tylko sucha definicja, to tak zwany lifestyle.

Sposób na życie, który powinien zapobiegać niepotrzebnemu cierpieniu zwierząt.

Lata badań też pokazały, że ponad 74% ludzi deklarujących się jako weganie powraca do jedzenia mięsa. Czas zmienić zatem podejście i nie piszę o tym, by obniżyć poprzeczkę, ale przyjrzeć się z trochę innej strony.

Czy złym dla mojej kozy byłoby dojenie jej i pozyskiwanie mleka? Gdybym sztucznie zapładniała tę kozę w celu pozyskiwania mleka, to nie ma wątpliwości, czy strzyżenie mojej owcy w zagrodzie, byłoby etyczne? Oczywiście o ile nie hodowałabym ich w celu komercyjnym.

Punktem wyjścia jest zatem sposób traktowania zwierzęcia i niezaburzanie ich naturalnych zachowań, tak by nie wywoływać u nich dyskomfortu. W przypadku pszczół bardzo łatwo jednak o dyskomfort (odczucie subiektywne, które opisałam tu) pamiętajcie, że w momencie stresu pszczoła może użądlić, po czym umiera.

Przeczytaj także: Dlaczego warto kochać dżdżownice?

W komercyjnych hodowlach natomiast podobno (nie mam badań na ten temat) są przypadki sztucznego zapładniania królowej, usuwania skrzydeł, by nie opuściła ula ( z tym wielu pszczelarzy się kłóci, albo uważa, że tak się tego nie robi), zabiera się cały nadmiar miodu, a pozostawia pszczoły z syropem cukrowym, by sprzedać miód z zyskiem. Dziś mając tyle alternatyw dla miodu, spokojnie możemy go zastąpić produktami pochodzenia roślinnego, a jeżeli nie potrafimy się oprzeć, to przynajmniej wybierajmy bardziej etycznie i świadomie.

Czy miód jest zatem wegański? Sami zdecydujcie według waszego toku myślenia. Ja po 2 latach od napisania tego wpisu mam o wiele więcej pytań niż odpowiedzi w kontekście kolejnych badań na temat odczuć owadów. Czy zjadłabym miód ze swojej pasieki? Tak, tak samo, jak zjadłabym jajko od swojej kury, o ile jeszcze by mi smakowało, nie przyłożyłabym jednak ręki do wspierania biznesu opartego na okrucieństwie wobec zwierząt.

Jeżeli podobał Ci się ten post, udostępnij go znajomym, możesz też mieć wpływ na przyszłość tego bloga, zostając moim patronem czy patronką. Zobacz jak to zrobić: https://patronite.pl/hodowlaslow


Do poczytania dla chętnych poszerzenia swojej wiedzy:

Jak zawsze książka Farmagedon. Rzeczywisty koszt taniego mięsa., źródło wszelakiej wiedzy na temat wykorzystywania zwierząt, produkcji żywności, czy prognoz na przyszłość.

Definicja weganizmu- The Vegan Society.

Ile warte są pszczoły -Autor: .

Varroa Destructor http://www.medycynawet.edu.pl/images/stories/pdf/pdf2012/102012/201210579584.pdf

PS. Po pierwszej publikacji dostałam bardzo dużo maili od ludzi, którzy twierdzą, że ich hodowla pszczół wygląda inaczej, cieszy mnie to niezmiernie, jednak gdy proszę kogoś o wywiad, to już nie do końca chcą opowiedzieć swoje historię. Nadal czekam na taki tekst.

fot. unsplash i magdeleine.co.

Agnieszka
Agnieszka

W wolnych chwilach rozmyślam jak zmienić świat na lepszy, poszukując magii człowieczeństwa. Uwielbiam czytać książki i prowadzić działania na rzecz zwierząt. Nie potrafię zupełnie pisać o sobie, wolę o innych.

Artykuły: 272

23 komentarze

  1. Hm, jako osoba trochę zagłębiona w temacie (studiuję technologię żywności) pozwolę sobie dodać trochę od siebie.
    Od razu przyznam, że nie mam żadnej wiedzy na temat dużych pasiek przemysłowych, więc o nich nie będę się wypowiadać. Chciałam natomiast zwrócić uwagę na mniejsze pasieki oraz na pasieki pszczelarzy-hobbystów.
    Pszczoły wytwarzają o wiele więcej miodu niż są w stanie zużyć, i w zależności od pogody może to być nawet 40-50 kg rocznie od jednej rodziny (jednego ula). Żaden szanujący się pszczelarz nie odbierze pszczołom takiej ilości miodu, by później musiał je jeszcze dokarmiać. Zawsze zbiera się niepotrzebną pszczołom nadwyżkę.
    Pszczoły dokarmia się, ale w okresie jesienno-zimowym, gdy panuje niedobór nektaru. Już w latach 90-tych odeszło się od dokarmiania pszczół cukrem, ponieważ był niewydajny i nie dostarczał pszczołom wystarczająco dużo składników odżywczych – pszczoły opadały z sił i umierały. A przecież pszczelarzom zależy na tym, by ich pszczoły były zdrowe i dobrze odżywione, inaczej nie będą wytwarzać wystarczającej ilości miodu. Odżywki, którymi dokarmia się owady, są zbilansowane i mają specjalnie opracowany skład chemiczny, który z roku na rok też jest ulepszany. I tu warto też wspomnieć, że zostawienie pszczołom miodu, a zwłaszcza miodu szybko krystalizującego (np. rzepakowy), jako zapasu na zimę nie byłoby dobrym wyjściem, ponieważ owady te średnio potrafią poradzić sobie z miodem skrystalizowanym, a to mogłoby skazać je na głodówkę.
    A co do odymiania – we wszystkich regulacjach prawnych zapisane jest, by unikać nadmiernego odymiania, tj. takiego, który powodowałby u owadów cierpienie i/lub zaburzenia. Zwykle podczas prawidłowo wykonanego odymiania pszczoły robią się senne, i tyle. Coraz więcej pszczelarzy do odymiania stosuje tylko dym naturalnego pochodzenia, np. kawałki spróchniałych drzew liściastych, raczej odchodzi się od stosowania chemicznych substancji, bo są droższe. Warto też wspomnieć, że do czyszczenia materiałów, pomieszczeń, urządzeń itp. też stosuje się tylko środki zatwierdzone, które są dla pszczół bezpieczne.
    Tak sobie myślę, że gdyby ktoś nie potrafił/nie chciał rezygnować z miodu, to dobrym wyjściem byłoby znalezienie jakiejś mniejszej pasieki, być może nawet takiej prowadzonej przez hobbystę, i pozyskiwanie miodu stamtąd. Słoik pyszności, a gwarancja szczęśliwych pszczółek też jest. 🙂

    • Zuzanna mam nadzieję, że takie miejsca naprawdę istnieją. W dzisiejszych czasach masowej konsumpcji i robienia wszystkiego na szybko i dla pieniędzy zapominamy o tym, co istotne. Napisałam pod artykułem, że nie znam się na hodowaniu pszczół, polegam tylko na wiedzy z książek i internetu, dlatego taki ciężki to temat. W Ameryce jest inne podejście, w Polsce inne, a w Szwajcarii to pewnie latają po szczęśliwych polach. W tym poście nie chodziło mi wyłącznie o zrezygnowanie z miodu, by uratować pszczoły. Chciałam zaznaczyć narastający problem, oraz odnieść się do definicji weganizmu, według, której wykorzystywanie zwierząt, w jakikolwiek sposób nie łączy się z wegańskim stylem życia. Ludzie odbierają niektóre rzeczy zbyt dosłownie, lub bez zrozumienia. Można pomagać pszczołom nie tylko budując im domki, można taką leżącą pszczołę na ziemi podnieść, dać jej pić. Często są przegrzane, mrówki się do nich dobierają. Można uczyć dzieci, żeby ich nie zabijały. Można uczyć dorosłych, że pszczoła żyje tylko do pierwszego ukąszenia i niekoniecznie trzeba wymachiwać przed nią z paniką. prowokując. Jestem świadoma, że mój post mógł zawierać za mało informacji. Jego celem było jedynie zwrócenie uwagi na powagę tematu. Mam nadzieję, że resztę wiedzy każdy uzupełni we własnym zakresie. Ja też tak robię. Wracając do szczęśliwych pszczół, wiem, że w Ameryce powstało pierwsze ranczo, które polega na naturalnych sposobach wypasania zwierząt. Całe gospodarstwo jest zrównoważone. Mam nadzieję, że takie gospodarstwa powstaną w Polsce, co za tym idzie, mam nadzieję, że hodowla pszczół będzie przyczyniać się tylko do wzrostu ich populacji a nie odwrotnie.

      • Takie miejsca naprawdę istnieją 😀 Sama mam miód z pasieki pszczelarza-hobbysty,
        gdzie na sprzedaż idzie nadwyżka miodu i nikt nie odbiera pszczołom ich
        zapasów na zimę. Co do rozróżniania wegetarianizmu i weganizmu, mam
        wrażenie, iż rozmywanie pojęcia weganizmu wynika z faktu, iż część osób
        uważa go za dietę, a nie całościowe podejście do życia. Poza tym jest to
        modne hasło. „Na topie” jest być wege, fit, paleo i co tam jeszcze,
        nawet jeśli nie do końca przestrzegamy założeń danej diety. I weganizm
        też jest w ten sposób postrzegany. A to że weganinem/ weganką albo się
        jest albo nie? Przecież można sobie czasem pozwolić na tzw. cheat meal,
        nieprawdaż?

        Co do pszczół i ich roli w środowisku – edukować,
        uświadamiać, wprowadzać prawne regulacje chroniące pszczoły i jeszcze
        raz EDUKOWAĆ!

        • Aquamarynqa cieszę się, że potwierdzasz jako kolejna istnienie takich miejsc. Z chęcią dowiedziałabym się więcej na temat samego procesu, dbania o pszczoły w ciągu roku. Gdyby ten hobbysta kiedyś podzielił się z Tobą wiedzą to chętnie to opiszę, albo Ty opisz. Daj znać w każdym razie. Co do pojęć i słów to Amerykanie dawno temu określili jasno co to weganizm, u nas jeszcze ludzie mieszają pojęcia. Sama byłam zdziwiona jak w barze pracowniczym zapytałam panią, co mają wegańskiego, a ona mnie spytała jaką weganką jestem? Osłupiałam. Ona mi odpowiedziała, że przychodzą do niej weganki i marudzą, że nie ma sera. W takich sytuacjach, jak już przytaczałam w definicjach weganizmu, ludzie szkodę robią. Szkodę dla przyszłych wegan, którzy nie rozumieją jak zacząć, z czym to się je. I zawsze w takich przypadkach pojawia się dyskusja, że lepiej żeby nie jedli mięsa a jedli przecież ser, bo i tak ratują życie. Wcale nie lepiej, bo przez nich i tak zginie zwierzę. Jak chcą jeść ser to niech się nie określają weganami. Nie oskarżam takich ludzi, to ich wybór, proponuję im jednak by zgłębiali wiedzę na temat tego stylu życia bo to mocno świadome wybory, często takie, których wielu ludzi nie rozumie.

          • Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, więc trudno mi się podzielić wszystkimi informacjami, których się dowiedziałam. Mogę potwierdzić, to co zostało wyżej napisane przez Zuzannę Polak. Ule są tak skonstruowane, iż w jednej części pszczoły mieszkają, opiekują się larwami, produkują miód, zbierają zapasy – nazwałabym to właściwym ulem, a druga część, znacznie mniejsza jest przeznaczona na miód, który jest zbierany przez pszczelarza. Ta mniejsza część jest uzupełniana miodem przez pszczoły tylko wtedy, gdy we właściwej części ula „spiżarnia” jest pełna. Co do cyklu rocznego pszczół, to są one najbardziej aktywne na wiosnę, gdy jest najwięcej kwitnących roślin, im bliżej jesieni tym ich aktywność staje się coraz mniejsza. Przy otwieraniu ula używa się odymiania, ale dym „wytwarza się” przy użyciu naturalnych materiałów, np. liści.
            Rozumiem, że definicja weganizmu jak najbardziej istnieje. Najbardziej szkodliwe wg mnie jest rozmydlanie pojęć oraz nienazywanie rzeczy po imieniu. Ostatnio czytałam bardzo mądry felieton Doroty Sumińskiej o tym, iż dzieci powinno się uczyć skąd się bierze szynka czy parówka. Myślę, że przemysł mięsny czy mleczny wyglądałyby zupełnie inaczej, gdybyśmy nazywali rzeczy po imieniu i pokazywali jak naprawdę wygląda proces produkcji. Szczęśliwa świnka na opakowaniu parówek z rzeczywistością nie ma nic wspólnego.

          • Dzięki aquamarynqa to na pewno dobry początek do dyskusji. Wczoraj rozmawiałam z ludźmi, którzy w latach 90 prowadzili ule i przyznawali się, że zabierali dużo miodu a dawali cukier. Na pewno są jakieś zasady ale jak widać co człowiek to inna technika, gdzie tu mieć zaufanie? Co do weganizmu widziałam takie klocki dla dzieci, które im uświadamiają skąd się bierze mięso i co się robi ze świnkami w hodowli. Kontrowersyjne ale prawdziwe. W USA zapytano dzieci skąd się bierze kurczak na obiad i najcześciej padała odpowiedź, że z półki sklepowej. Będę pisała cały artykuł o tym jak myli się pojęcia i szyneczki nie nazywa się po imieniu.

      • Ja także mogę potwierdzić istnienie takich pasiek. „Mój” pań pszczelarz takze zabiera tylko nadwżki miodu. Warto także zwrócić uwagę na popularny ostatnio pyłek pszczeli, który zbierany jest przy użyciu tzw. pułapki. Jeśli pyłek zbierany jest zbyt często to pszczoły głodują i umierają, a także zjadają swoje larwy . Pyłek jest dla pszczół bardzo ważny. Te wszystkie rzeczy opowiada mi właśnie mój pan od miodu i dlatego tak cenię sobie zakupy bezpośrednio u producenta. Po pierwsze wiem co jem, po drugie dowiaduję się arcyciekawych rzecz, po trzecie mam kontakt z człowiekiem.

  2. arto dodac ze krolwej wyrywa sie skrzydelka zeby bron boze nie opuscila ula
    bardzo fajny artykul
    a jesli ktos chce usprawiedliwiac wykorzystywanie pszczol typowym ”ale u mojego saida to maja super”…”male pasieki sa ok” etc no to nie zgodze sie, gdyz popyt czyni podaz wiec jak dlugo bedziemy jest miod nawet od sasiad ten od pszczolek co maja jak pod tecza i sa zadowolone bo przeciez ”wytwarzaja zad uzo jak dla siebie” tak dlugo beda hodowle przemyslowe

      • To nie jest usprawiedliwianie tylko stwierdzenie jak jest – kupuję miód ze znanego sobie źródła, gdzie wiem jak pszczoły są traktowane. Co do kwestii popytu i podaży – im więcej osób będzie świadomych, w jakich warunkach produkcja ma miejsce, tym większe szanse właśnie na popularyzację miejsc, w których to traktowanie inaczej wygląda.

  3. Uważam, że kupowanie miodu w hobbystycznych pasiekach jest bardzo ważne. Pszczołom już grozi wyginięcie, coraz mniej ludzi je hoduje, a są zbyt ważne dla nas wszystkich by ich ilość mogła się zmniejszyć. Dlatego, mimo iż wiem ile pszczół ginie chociażby przy zwykłym zamykaniu ula, nadal jem i kupuję miód.

  4. Z takim podjeściem weganie strzelają sobie w stopę- hodowla pszczół to pełnoetatowa praca. Trzeba ich doglądać codziennie, przez cały rok. Jeśli spadnie popyt na miód, mój dziadek nie będzie trzymał 40 uli, tylko może z 10, tylko na potrzeby rodziny.
    Ciekawe co powiedzą wtedy rolnicy z okolicznych upraw (wieś), gdy zabraknie 75% zapylaczy ich roślin, czyli naszego jedziena.
    Nie przekombinowujcie bo pogorszycie.

    • Weganie strzelają sobie w stopę? Czy to weganie zabijają pszczoły czy pestycydy? Jak rolnik spryska pola tym, co niedługo prawdopodobnie będzie legalne to dziadek i tak pszczół nie będzie miał bo wymrą razem z pobliskimi ptakami. Sensem artykułu jest pojęcie definicji weganizmu i odpowiedź na pytanie czy miód jest wegański? I jeszcze jedno, skoro weganie nie jedzą miodu, to jak mają zagrozić dziadkowi?

      • Kobieto, ja Cie nie atakuje wiec spokojnie.
        Jaki jest cel hodowania (pszczoly praktycznie nie zyja dziko w Polsce), skoro nie na miód? Wyginą. Człowiek zapewnia pszczołom opieke w zamian za miód. To symbioza, nikt nikogo nie zabija.
        Moj dziadek jest przykladem obrazujacym wieksza skale. Gdyby nie miod, nie byloby 40 pszczelich rodzin.
        Smiac mi sie chce gdy ludzie ktorzy pszczoly widuja na obrazku, mowia o ich niewolnictwie. Nie wiem czy wiesz, kiedy rójce jest źle- odlatują w siną dal. Pszczoly to bardzo delikatne istoty, dlatego w naszych czasach nie radzą sobie na dziko.

        Bojkotowanie miodu nie zmniejszy stosowania pestycydow.
        I kochana, dziadek pszczoly bedzie mial bo okoliczni rolnicy doskonale zdaja sobie sprawe z tych mechanizmow.

        • Ja jestem spokojna, nie rozumiem tylko przytyku do wegan i strzelania sobie w stopę skoro weganie nie jedzą miodu to i tak go nie kupują. Piszesz, że człowiek zapewnia pszczołom opiekę za miód i świetnie, tylko takich przypadków jest niewiele. Ludzie wolą iść do biedronki i kupić miód taniej bez zastanowienia się jak został wyprodukowany. Jak sam piszesz dalej, gdy jest źle to odlatują w dal i właśnie dlatego wielu pszczelarzy wyrywa królowej skrzydła, by nigdzie sobie nie poleciała, dzięki temu pszczoły zostają w ulu. Jeżeli Twój dziadek nie stosuje takich metod to tylko gratulować i prosić, by uświadamiał większą ilość hodowców. W latach 70 na przykład popularne było zabieranie pszczołom miodu, a w zamian dawanie cukru. Nie mówię, że każdy dziś tak robi, sensem wypowiedzi jest to, że jednak w masowej skali nie jest to dobre, a z pewnością niezgodne z pojęciem weganizmu, nie istnieje tu żadna symbioza tylko wykorzystywanie. Doskonale zdaję sobie sprawę jak ważne są pszczoły dla tego świata i dla ludzi, nie rozumiesz jednak meritum wypowiedzi w tym poście. Tu nie chodzi o bojkot miodu tylko zwrócenie uwagi na, to jak wielu pszczelarzy traktuje pszczoły i wcale o nie nie dba i o to, jeszcze raz podkreślę, że miód jest niewegański.

          • Anka, dziś prawdopodobnie napisałabym trochę inaczej, dziś też pojawiają się kolejne badania na ten temat, więc na pewno wkróte zrobię mały update tego tekstu. Jak chcesz trzymać się 100% definicji weganizmu, to się trzymaj, jednak, jak chcesz jeść miód, ale nie jesz mięsa, to nadal robisz bardzo dużo dla zwierząt i nikt nie powinien nazywać Cię nieprawdziwą weganką. Są weganie 98 procentowi i są tacy, którym możnaby przypisać 200 procent wegańskości. Grunt, to starać się minimalizować cierpienie zwierząt.

  5. Zastanawiam się skąd autorka czerpała źródła swoich informacji ? Jestem początkującym pszczelarzem biodynamicznym, opiekuje się 6 pszczelimi rodzinami. Uprawiam na 70 arach permakulturowy ogród w którym rosną naturalnie uprawiane warzywa, owoce i drzewa (wykorzystuje naturalny kompost i wiedzę na temat upraw współrzędnych) Nie korzystam z żadnych środków „ochrony roślin”. Decydując się na założenie pasieki kierowałem się chęcią zwiększenia różnorodności fauny, co bezpośrednio wpłynie również na poprawę plonowania rosnących w pobliżu roślin. Mój ogród można nazwać swoistym azylem dla pszczół. NIe ma takich miejsc wiele, ale zgłębiając tematykę pszczelarstwa można spotkać się coraz częściej z taką praktyką. Dlaczego tworzyć takie azyle ? Po co niewolić te niewinne stworzenia ? Wszyscy się zgodzimy, że wskutek działalności człowieka środowisko naturalne zostało, i jest ciągle mocno dewastowane, mało kto zdaję sobie sprawę że jest na tyle źle, że w obecnych czasach pszczoła miodna bez opieki ze strony człowieka, mam tu na myśli min: dokarmianie jej (gdyż monokulturowe uprawy nie pozwalają zachować ciągłości występowania pożytków w zasięgu ich domu); kolejnym rezultatem obniżenia jakości (różnorodności) pożytków jest obniżenie wytrzymałości, sił pszczół co z kolei przyczyniło się do masowego wymierania rodzin pszczelich wskutek rozprzestrzeniania się najgroźniejszego z pszczelich pasożytów – varoa destrucktor (jest to roztocza żywiąca się krwią pszczelą, jak również krwią larw pszczelich powodując fizyczne deformacje i w konsekwencji zamieranie tych pięknych owadów. Są to szokujące wiadomości, ale doprowadziliśmy do tego że bez hodowli pszczół, i wspomagania ich lekami one wymrą, tak jak miało to miejsce w Azji, gdzie obecnie używa się ludzi wspinających się po drzewach, gdzie w jednej ręce trzymają torebkę z pyłkiem pozyskanym od pszczelarzy z innych regionów, a w drugiej pędzelek, no i zapylają. Oczywiście należy rozróżnić pszczelarstwo przemysłowe, (w szczególności to nastawione na transport tysięcy rodzin dla potrzeb zapylania) od pszczelarstwa tradycyjnego, czy jak by inaczej je określić. Jeśli chcecie pomagać pszczołom, to uważam że temat należało by porządniej zgłębić i może zamiast miodu, przestać jeść migdały ? (komu nie jest obejętny los pszczół, niech wygoogluje coś o tych orzechach i o tym jak są uprawiane, i jaka jest rola pszczół w tym wymiarze). Tak na koniec z ciekawostek dla pszczelarza który żyje z parania się tym fachem, największy dochód nie przynosi wcale sprzedaż miodu, on jest dopiero na 3 miejscu. Największy dochód pszczelarzowi przynosi hodowla rodzin pszczelich (wraz z matkami) a nast. ich sprzedaż, czyli tym samym zwiększają ich łączną ilość na świecie, na drugim miejscu jest pyłek, potem miód. Poznałem już wielu pszczelarzy, i z moich obserwacji wynika że są to najczęściej ludzie którzy podziwiają, i prawdziwie kochają te niesamowite owady.

    • Marcin wszystko, co napisałeś jest prawdą i ja się z tym zgadzam. Tekst bardziej traktuje o tym, dlaczego miód nie jest wegański ze względu na definicję słowa weganizmu, która stara się eliminować wykorzystywanie zwierząt i ograniczać ich cierpienie. W tekście odnoszę się też w większości do Amerykańskich źródeł, bo z naszego podwórka informacje są różne, mało kto też chce o tym opowiedzieć, bez zgrzytu czy podejrzenia. Dla mnie pszczoły są ekstremalnie ważnymi istotami, nie sugeruję, by ich nie hodowac, sugeruję, by robić to tak, żeby żyło im się dobrze. Po tym tekście dostałam też link do książki jednego z amerykańskich pszczelarzy, który opisywał swoje odkrycia co do howu przypominającego dzikie warunki, według niego w ten sposób otrzymywał dużo więcej miodu, bez przymuszania pszczół do pozostania w jego ulach, w sumie to one i tak chyba nie chciały odlatywać. Jedyna rzecz jaka budzi moje kontrowersje to przycinanie królowej skrzydeł, co jest chyba dość popularne w hodowli nastawionej na duży zysk, oraz zabieranie im większej ilościu miodu, niż nam potrzeba. Z chęcią bym dowiedziała się więcej na ten temat, może chciałbyś mi opisać swoją hodowlę, jeżeli jesteś zainteresowany prosiłabym o kontakt na email: [email protected] z chęcią opisałabym jak można robić to dobrze i pokazać przykład dla innych. Co do źródeł to jak mówiłam amerykańskie książki: Farmagedon, wykłady TED, o przycinaniu skrzydeł przekonałam się na własne oczy na Youtube.

      • Ok, miód zapewne nie jest wegański nie ma co do tego wątpliwości, jest to nektar kwiatowy wraz z dodatkiem enzymów produkowanych przez pszczoły – jest więc odzwierzęcy. Temat dzikiej lub zbliżonej do „dzikiej” chodowli pszczół rozwija szerzej bartnictwo, które do dzisiaj jest praktykowane min. w Rosji na słabo zurbanizowanych terenach tajgi. Są to rodziny pszczele mieszkające w barciach ( wykonanych przez człowieka wrębach w drzewach wiele metrów nad ziemią). Nie uważam się za eksperta by edukować innych, naprawdę daleko mi do tego, rodzina pszczela jest niezwykle skomplikowanym organizmem, zgłębienie i poznanie jej mechanizmów wymaga wielu lat obserwacji i studiowania, sam jestem cały czas na etapie nauki. Przyznam się, że nie spotkałem się ani nie słyszałem wcześniej z czymś takim ja przycinanie skrzydeł matkom pszczelim, jest to okrutne i chyba praktykowane jedynie wśród nie do edukowanych pszczelarzy. Matka pszczela która się urodziła, i wyleciała na swój pierwszy oblot w celu unasiennienia (kopulacji z wieloma trutniami wysoko w przestworzach) wraca do ula i tam spędza niemalże resztę swojego życia, i to pszczoły decydują czy chcą ją tam zachować. Unasienniona matka pszczela w kwiecie wieku do 2-3 lat nie wylatuje z ula, gdyż jest zbyt ciężka by wzbić się w powietrze, jej jedyną rolą jest składanie dziennie do 2500 jajeczek które będę karmione i wychowywane przez resztę rodziny. Dopiero w momencie osłabienia kondycji matki (4-5 rok życia) pszczoły hodują sobie następczynie, a nawet kilka (wybiorą najsilniejszą), starą matkę odchudzają, podszczypują ją by w ramach treningu i diety zrzuciła trochę z wagi. Dopiero po takim okresie przygotowań jest ona w stanie latać, i wraz z najsilniejszymi pszczołami wyleci z ula szukać nowego domu (wyroi się). Dlatego dziwi mnie ta praktyka przycinania skrzydeł, ponieważ pszczelarze obserwując zachowania w ulu mogą przewidzieć i zapobiec nastrojowi rojliwości, lub rój złapać (bo zawiśnie on w pobliżu na np. jakieś gałęzi), lub najczęściej podmieniają matkę co 2 lata na młodszą, by uniknąć zjawiska rójki. Tak więc taka matka z przyciętymi skrzydłami nie odleci, będzie pewnie zabita przez pszczoły gdy urodzi się młodsza i silniejsza. Sam nastrój rojliwości pozostanie w rodzinie co z punktu widzenia pszczelarza nastawionego na sam zysk, będzie i tak nie opłacalne, gdyż pszczoły w takim nastroju nie są za bardzo pracowite, co innego zaprząta im te małe główki.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.