Historia pewnego buta

Noszę stare buty, wszyscy dziwnie się na mnie patrzą. Mają dziury, ale są zacerowane. Pracując w branży odzieżowej, nie rozumiem jednego faktu. Czym różnią się dziury w moich butach od dziur w spodniach markowych?

Większość marek nastawiona jest na celowe niszczenie produktów (taki trend, chore prawda?). Panie i panowie w fabryce przecierają papierami ściernymi (maszynkami przypominającymi małe wiertareczki) wasze spodnie, wasze dresy czy bluzy, by uzyskać sztuczne zniszczenia. Wszystko po to, by zadowolić klienta w Europie, czy Japonii.

Ten sam produkt tam i w Polsce ma zupełnie inne wartości. Tam jest po prostu kolejną parą jeansów, zniszczoną celowo, tu jest przejawem mody i lansu. Nadal nie wiem, dlaczego moje buty miałyby być gorsze? Te buty mają 6 lat, nosiłam je w każdy ważny dzień mojego życia. Były na mojej obronie dyplomu, na urodzinach, na imprezie, w lesie, na romantycznym spacerze, na randce, w Bangladeszu, w Berlinie, w Kopenhadze itd. Przeżyły o wiele więcej niż każde inne buty, posiadają historię swoją indywidualną bajkę.

Cambell Soup

Ta historia przypomina mi pewien obraz, stworzony przez Andy’ego Warholl’a. Ot, to zwykła zupa, posiłek miliona amerykanów. Codzienność, warta grosze. Po namalowaniu na płótnie, warta miliony. Zatem nie liczy się produkt, lecz sposób patrzenia. To od nas samych zależy, co ma wartość (dla wielu z was ten obraz pewnie jest nic niewarty).

Pseudo luksus?

Nikt nie powinien nam tego wmawiać, spodnie z Zary wcale nie muszą być lepsze od spodni marki Dallas. Na pewno nie są lepsze od tych, które możesz kupić w tanim ciuchu, też markowych. Twoja głowa została zmanipulowana w taki sposób, byś wydawał/a pieniądze na rzeczy pseudo luksusowe, które w takim Bangladeszu nie mają zupełnie znaczenia (pomijając fakt pracy i zysków dla tego kraju).

Wspaniałe Buty nie do zdarcia

Wspomniane wcześniej buty mają podeszwę produkowaną z gum, które wykorzystuje się do produkcji kół samolotowych. Co za tym idzie- są nie do zdarcia. Nie wyrzucę ich tylko dlatego, że przetarł mi się wierzch, który Pani Krysia pięknie zacerowała, nie wyrzucę ich dlatego, że nie są jak Twoje Yeezy warte ponad tysiaka, warte schowania w kartonik. Nie wyrzucę ich, bo w Twojej głowie, ktoś zakodował, że te buty są gorsze. Nie są. Nadal są wygodne, nadal chronią, nadal da się w nich chodzić (poniżej przed szyciem).

wegańskie buty
stare wegańskie buty

Mam 3 używane rowery

Poruszę jeszcze jedną kwestię. Mam dwa rowery, właściwie to 3 ( jeden Pani Krysi). Każdy używany, odrestaurowany, zadbany. Każdy posiada swoją historię, kiedyś może ktoś kogoś całował, siedząc na tym rowerze, ktoś może płakał, a może był szczęśliwy jak ja. Ten rower żyje dalej ze mną, doświadcza nowych historii, daje nowe emocje, mimo iż jest tak stary.

Po co wam nowe obrzydliwie malowane, współczesne rowery?  Ich części to często chińskie najtańsze podzespoły. Jest tysiące rowerów z odzysku, tańszych z lepszym osprzętem, z ciekawszą historią.

Wystarczy zrobić mały serwis i masz piękny, wartościowy rower. To samo się tyczy, gramofonów, płyt winylowych, starych jeansów, starych koszul itp. Ludzie, opanujcie się. Świat nie potrzebuje produkcji kolejnych, zbędnych tak naprawdę rzeczy, wykorzystajmy to, co już mamy.

Dlaczego o tym wszystkim piszę?

Dlatego, że (ten piękny kraj), którym jest Szwecja, proponuje obniżenie podatków, na usługi związane z naprawianiem wszystkich wyżej wymienionych rzeczy.

Jak naprawić swoje buty? 

Więcej poczytacie tu.

Agnieszka
Agnieszka

W wolnych chwilach rozmyślam jak zmienić świat na lepszy, poszukując magii człowieczeństwa. Uwielbiam czytać książki i prowadzić działania na rzecz zwierząt. Nie potrafię zupełnie pisać o sobie, wolę o innych.

Artykuły: 272

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.