Urszula, niedźwiedzica z Bychowa

Pewnego dnia w naszej stodole zamarłam ze strachu, gdy spod moich nóg wybiegło nagle coś czarnego i zniknęło jak cień za drzwiami.

Kilka dni później sytuacja powtórzyła się, tym razem nagle z półki wyskoczyła wściekła czarna kula niczym wystrzelona z procy. Wtedy już dojrzałam w tym czymś kształt kota. Nie mogłam zrozumieć, gdzie mu się tak śpieszy i skąd ten strach w tak małym kociaku.

Zazwyczaj maluchy przychodziły do nas bawić się na drzewach i w szopie, żaden z nich nie przejawiał takiego strachu, jak ta mała czarna kropka.

Nasze spotkania zaczynały być coraz częstsze. Polegały na wymianie spojrzeń i ucieczkach, a ja w duchu sobie myślałam, że będziemy miały kolejny problem. Zmartwienia jednak szybko się rozwiązały, bo czarna kulka spotykała się wzrokiem nie tylko ze mną, ale i z Harrym naszym owczarkiem niemieckim. Tak zaczęła się cała historia.

Kulka w paszczy psa

Gdy zza okna usłyszałam warczenie, krzyk Krysi i szczekanie Heli, byłam pewna, że psy złapały jakieś zwierzę. W końcu Franka i kocia mama często przesiadują koło stodoły. Jednak gdy Krysia odwołała psy i na prędko wprowadziła je do domu, usłyszałam:

Chodź szybko, Harry pogryzł czarnego kota!

Zgadnij, co stało się dalej? Wpadamy do stodoły, tam nasze standardowe dzikie stado i mała, pogryziona kulka gdzieś między deskami. Wiedziałyśmy, że była w paszczy Harrego, ale nie miałyśmy pojęcia, czy doznała jakichś obrażeń.

Wyobrażałam sobie już naderwaną łapkę, krew na głowie, w końcu Harry to wielki pies. Gdy Franka pomogła nam zlokalizować małą, zaczęły się próby złapania dzikiego kota. Jakże żałuję do dziś, że nie miałam na sobie żadnych rękawiczek. Jak się pewnie domyślasz, skończyło się nie najlepiej, ale tylko dla mnie.

W momencie gdy już widziałam w pobliżu mnie kotkę, złapałam ją jedną ręką, druga dłoń mocno zaciskała latarkę. Zwinna, wściekła kotka, zrobiła 1500 obrotów, wyzwalając się z mojego uścisku. Ja zostałam z niczym innym jak z zakrwawionym przedramieniem. Na szczęście kilka minut później, Krystyna schwytała ją w kontenerek.

Czarny kot na strychu

Jeżeli Ci się wydaje, że udało nam się sprawdzić, czy nic jej nie jest, to jesteś w błędzie. Nawet weterynarka odmówiła wyjęcia kotki z kontenera, bo nie miało to sensu, przy ciągłych atakach i syczeniu. Określiła na oko jej stan jako dobry (uwzględniając pobyt w paszczy owczarka) i zasugerowała obserwację.

Ta historia już raz się zdarzyła. Kotka trafiła na strych. Najbardziej jednak ruszało nas to, że w tym małym pokoiku rok wcześniej mieszkała nasza Buba, która była dosłownie kopią małej czarnej kulki, a może na odwrót?

Przez miesiąc szukałyśmy kotce domu, a ja powoli jej ulegałam. Każdego dnia chodziłam ją wyjmować na siłę spod szafy, aby oswoić z człowiekiem. Karmiłam ją, dawałam smaczki, a na wieczór zostawiałam kulki z filcu. Po godzinie słyszałam, jak ten szatan przeistacza się w małego kotka, pragnącego zabawy.

Oswajanie było trudne, odbywało się już w rękawicach.

Stopniowe urabianie ludzi

Gdy zrobiło się zimno na strychu, zniosłam kociaka na dół. W pokoju Krysi mieszka już żółwica Bibi i jeż Maciek, tego dnia dołączyła kotka.

Po tych wszystkich próbach walki o oswojenie, Urszula, bo takie dostała imię na cześć odważnej niedźwiedzicy, okazała się całkiem słodkim misiem, który uwielbia nasze koty. Człowieka prawie też.

Chcesz wesprzeć Urszulę? Dorzuć się do karmy tu: https://buycoffee.to/hodowlaslow

Dziś jesteśmy w tym momencie, gdzie Ula leży ze swoim oprawcą Harrym i Helą na jednym posłaniu. Ula jest ciekawskim kotem, który poznaje świat od nowa. Przeżywa dzieciństwo, jakiego nie miała szansy doświadczyć, walcząc o życie z wiejskimi psami i kotami.

Ula zostaje z nami

Co mogę powiedzieć na koniec? Każdy z nas zachowuje się jakoś z pewnych powodów. Jeżeli nie mamy cierpliwości dowiedzieć się, dlaczego tak jest, prawdopodobnie nie zaznamy w pełni charakteru człowieka, kota, czy psa. Czasami warto nie oceniać za szybko i uwierzyć, że coś tam dobrego w głębi każdego z nas się kryje. Pamiętajcie, że na ulicach miast i wiejskich wsi są setki kotów, które mogłyby zasłużyć na lepszy dom. Mogłyby już nie być zmuszane do ciągłego rodzenia małych, walczenia o pokarm i uciekania przed drapieżcami. Powiem jedno — dom z kotem to wspaniały dom, a z trzema to ciągła zabawa. Polecam adopcję.

To miejsce dba o koty: https://www.facebook.com/StowarzyszenieStukot wesprzyj jeżeli możesz.

Agnieszka
Agnieszka

W wolnych chwilach rozmyślam jak zmienić świat na lepszy, poszukując magii człowieczeństwa. Uwielbiam czytać książki i prowadzić działania na rzecz zwierząt. Nie potrafię zupełnie pisać o sobie, wolę o innych.

Artykuły: 272

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.