Nie za wszelką cenę

W życiu bywa tak, że na każdej płaszczyźnie pojawić się mogą problemy. Czy to w życiu robotnika, pani z warzywniaka czy blogera.

Podobno narasta dziwna rywalizacja i niezdrowa konkurencja między blogami, wegańskimi. Może lepiej to ująć inaczej, walki między blogerami na lajki.

Pierwszy hejt, pierwszy blog, pierwsze doświadczenia

Zacznę od tego, że sama nie umiem się nazywać blogerką. Może dlatego, że to słowo zostało zrównane z ziemią jak feministka? Dokładnie jak z nazywaniem siebie artystą. Magister sztuki jest, ale dla mnie to za mało na szufladki.

Ileś tam postów też chyba nie wystarczy? Prawda jest taka, że pierwszego bloga pisałam jakoś tak w czasach kominka, ale o jego istnieniu pojęcia nie miałam. Ciężkie to były czasy, młodość i cierpienie.

Bloga zamknęłam po 3 latach wylewania żalu, potem przyszedł bum w naszym kraju, na życie z bloga, na szał, na karierę. Zupełnie nie bawiło mnie bawienie się w bycie blogerką, bo kojarzyło mi się to z Kasią Tusk. Nic do niej nie mam, jednak tam chyba zaobserwowałam pierwsze zjawisko tak wielkiego hejtu. Przerażało mnie to.

Przepis z blogiem na życie

O przepraszam, prowadziłam także stronę internetową z mini blogiem o koszulach, też wszystko przepadło, bo nie chciało mi się bić na lajki, na zaistnienie. Było to czymś z przyjemności i czymś dodatkowym.

Minęło parę lat i znowu mi się zachciało. Nie to, że taki wybryk, ale nie mogłam wytrzymać bez pisania, po prostu, tym razem chciałam zrobić to dobrze. Czy mi się udało, czas pokaże.

Ten blog powstał przede wszystkim z mojego ciśnienia na to, że świat nie może być tak zły. Z mojej chęci uratowania czegoś, kogoś, naiwne prawda, ale może ratuję siebie?

Można by wiele teorii wysnuć. Do meritum zatem może słusznie Hello Morning zauważyła, że blogerzy z naszej branży „napastują”. To moje słowo na określenie tej sytuacji. Osobiście nie doświadczyłam, ale na grupach wegańskich jest to podobno notoryczne, aż zachciało mi się zapisać do jednej z nich, by się przekonać.

Niemniej jednak widać to na Disqus czy zwykłych komentarzach pod wpisami na blogach. Przeróżni blogerzy rozwijają swoje myśli w komentarzach, tak by zaciekawić, tak by się sprzedać w tym jednym komentarzu dla jednego klika. I jak tak czytam te komentarze, wielkości kartki a4, to się zastanawiam, czy Ci ludzie tak naprawdę myślą, czy jest to kreacja na potrzebę?

Sama się boję, że jak komentuję inne posty to, jestem traktowana od razu jako spam, mimo iż występuję pod swoim imieniem, a nie nazwą bloga (co jest przecież niedopuszczalne w świecie blogera).

Słowo śmieciem się stało

Doszliśmy do czasów, gdzie myśl pisana jest często traktowana jak śmieć. Ludzie bez zastanowienia wypisują miliony pustych słów, nieznaczących już nic. Bo mogą, bo czują się bezpieczni zza monitora.

Bloger blogerowi nierówny. Czasem trafisz na wartościową treść a czasem na ochłap z Wikipedii. Co zatem zrobić? Pisać poradniki dla blogerów i na nich zarabiać? Wiem, że takie już są, sama je czytałam, ale ilu z początkujących szuka odpowiedzi jak to zrobić dobrze? Czyż nie chodzi o to, by tylko pisać? (jak najlepiej się potrafi). No jasne, że tak, ale jest druga strona medalu.

Pisałam do szuflady, znudziło mnie to

Jak pisać dla siebie to lepiej na kartce, w blogu chodzi o realnego odbiorcę. W moim przypadku chodzi mi o takiego, który zatrzyma się u mnie na chwilę i pomyśli albo się wkurwi. Jakakolwiek emocja prowadząca do myślenia. A gdy tych odwiedzających nie ma to po co?

 

Jak przebić się w milionach blogów internetu? Dajcie mi rozwiązanie takie, które jest etyczne, nazwijmy to tak i nie zalicza się do spamu. Oczywiście, można poruszyć tu temat Seo (który po latach mnie wciągnął na maksa), reklam w Google itp.

Czy każdy z nas nie cieszy się najbardziej, jak ktoś nas po prostu znajdzie? I jeszcze jedna sprawa, rywalizacja i niezdrowa konkurencja.

Wegańska rodzina

Skoro idziemy w jednym temacie, dlaczego się nie wspieramy? Dlaczego ludzie nie potrafią powiedzieć, hej dobrze to zrobiłeś/ oby tak dalej. Tu każdy podgląda, sprawdza albo olewa. Mam nadzieję, że się mylę w tej kwestii.

Poza polską wygląda to trochę inaczej. Chociażby przykład blogów o tematyce Zero Waste. Ich administratorzy wpisują się na jedną listę z danego tematu i chwalą się swoimi treściami. Na stronie zerowastebloggers network, jest lista wszystkich blogów opisujących ten sposób życia. Wiem, że u nas istnieje coś takiego jak wegańskie blogi, ale od dawna nie było aktualizowane, a kontakt z nimi się urwał. Jeżeli istnieje jakaś inna grupa na ten temat dajcie znać. Może za mało się po sieci panoszę.

Przypomina mi się tu takie zdanie z książki, „Głaskane, tuczone, zabijane” o tym, dlaczego ludzie nie lubią aktywistów, ekologów. Dlaczego sami aktywiści nie lubią siebie nawzajem?

 

[paperio_blockquote tz_blockquote_title=”Głaskane Tuczone Zabijane. A. Rotzetter.” tz_blockquote_bg_color=”” tz_blockquote_color=”” tz_extra_class=”” tz_extra_id=””]Określenie „ekolog” nie należy do komplementów. Wielu ludzi, którym te sprawy leżą na sercu, boi się z tego względu przyznać do zaangażowania w tej dziedzinie lub w ogóle jej podjąć. Obrońcy praw zwierząt- jak stwierdza profesor Jorg Luy, specjalista w dziedzinie weterynarii i dyrektor Instytutu Ochrony Zwierząt i Etologii na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie – uznawani są za „niesympatycznych” i „zaślepionych”, a ich argumenty za „nieprzystające do codziennej rzeczywistości[/paperio_blockquote]

Wszyscy tak bardzo pragną jednego, poprawy losu zwierząt, ale każdy na inny sposób. Jedni siłą i walką inni słowem i statystykami, ale wielu z nich wykorzystuje swoje media do zbierania pieniędzy, które potem idą na ulotki i śmieciowe reklamy, zamiast rzeczywiście pomagać potrzebującym.

[paperio_blockquote tz_blockquote_title=” Głaskane Tuczone Zabijane. A. Rotzetter” tz_blockquote_bg_color=”” tz_blockquote_color=”” tz_extra_class=”” tz_extra_id=””]”Z własnego doświadczenia wiem, że wśród organizacji obrońców praw zwierząt panuje wielka konkurencja, a niektóre z nich starają się wręcz zmonopolizować swoje środowisko. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest oczywiście także walka o datki i dotacje ze środków publicznych. Ważny jest również postulat przezwyciężenia własnego egoizmu oraz zintensyfikowania współpracy” [/paperio_blockquote]

Polski oddział jednej organizacji jest tu wyjątkowo upierdliwy, ale wymieniać jej nie będę. Może chociaż my, wegańscy blogerzy nie będziemy zachowywać się jak hieny, a zaczniemy skupiać się na naszym jednym celu, poprawie losu zwierząt, środowiska i walczeniu o to, co naprawdę ważne.

Co lubię?

A teraz dowody, czytam tylko parę takich blogów ze względu na jakość, sympatię i rzeczywisty zysk i tu mam na myśli coś, co zmienia moje życie. Do nich należą:

Ervegan bo lubię tłuste żarcie, kotlety, burgery i ja bym to nazwała chłopskie jadło:) Sorry Eryk ale ja tak właśnie to widzę, plus Eryk robi dużo słodyczy i dobrych napojów. Po zmianie strony dużo lepiej i dużo łatwiej tam wszystko odnaleźć.

Wegan Nerd bo była w cieniu Jadłonomia dla mnie a jednak według mnie pracuje inaczej, mocniej, realniej. Plus ma bardzo ładne kompozycje zdjęciowe. No i opisała ser z ziemniaków:)

I na na koniec  zupełnie od czapy a może jednak nie.

Hakierka, zatrzymała mnie nazwa a potem spojrzenie Amandy na świat. Udowadnianie ludziom, że nigdy nie jest za późno na zmianę swojego życia, plus treści nienatarczywe i dobre do kawy. Bez obrazy Amanda to tylko plus, ta kawa.

Rzeczovnik też zatrzymało mnie logo a potem Ada:) Lubię jej treści, są takim oddechem w internetach.

Poczytałabym z chęcią jeszcze Karolinę Pochwatkę, ale nie chce powrócić do blogowania ( możecie ją subskrybować na fejsie). Poczytałabym też Purrfidious ale Marta cały czas twierdzi, że nie ma czasu a szkoda, bo kto inny mi powie jakiego kota miał Freddie albo David Bowie?

Wegańskich blogów jest więcej i czasem odwiedzam jeden czasem wcale, czasem wejdę na Empatię a czasem na Ciwf.pl. Kwestia nastroju. Nie zmienia to faktu, że cieszę się, że istnieją, bo robią dobrze w swojej sferze i to się liczy.

Każdy z nich szczerzę mogę polecić w celach edukacyjnych. Nie mam problemu, z tym że są ludzie, którzy poruszają bliskie mi tematy. Nie mam też czasu na codzienne lajkowanie innych blogów od czapy byle by zwrócić na siebie uwagę. Jak przetrwam to super,  jak nie to, pewnie kiedyś spróbuję znowu czegoś innego, ale nie za wszelką cenę.

Zapisz

Zapisz

Agnieszka
Agnieszka

W wolnych chwilach rozmyślam jak zmienić świat na lepszy, poszukując magii człowieczeństwa. Uwielbiam czytać książki i prowadzić działania na rzecz zwierząt. Nie potrafię zupełnie pisać o sobie, wolę o innych.

Artykuły: 272

2 komentarze

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.