O tej porze w tamtym roku zastanawiałyśmy się, czy będziemy zmuszone spędzić kolejne 5 lat w tamtym bloku, wysłuchując zbyt głośnych sąsiadów, cierpiąc w każdego Sylwestra i dwa dni przed i po. Nowy Rok w mieście to katorga dla psów, a także ich opiekunów. Oglądając bezsilnie, jak wycinają nam kolejne drzewa i zamierzają zbudować hotel przed oknem, postanowiłyśmy zrobić wszystko, by uciec.
Jak już pisałam wiele razy, powstrzymywała mnie głównie moja praca, ciepła posada w korporacji, którą tylko szaleńcy porzucają, bo przecież płacą dobrze i pakiet medyczny jest. Ja doszłam do tego momentu, gdzie stwierdza się, że pieniądze to nie wszystko, a do szczęścia potrzeba mi spokoju, kawy na podwórku z widokiem na las. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że mój widok zostanie wzbogacony śpiewem żurawi i rytualnymi lotami dzikich gęsi, nie wiedziałam też, że beczenie pewnej kozy, będzie oznaczało, że jestem w domu, we właściwym miejscu.
W 2018 roku obeszły nas też fuksem choroby, niestety Bubcia podupadła na zdrowiu, przestała w pewnym momencie chodzić, usztywniło jej tylne nogi, to był dla nas znak, by szybciej się zmobilizować. Nasz kot ma już około 14 lat, jest po 2 operacjach i bardzo szalonym życiu. Chciałyśmy, by dożyła spokoju na wsi. Chciałyśmy dać naszym zwierzętom wielki ogród do biegania, za dużo wycierpiały w mieście.
Zmieniłam pracę, ale o tym wiecie, rzuciłam miasto, „wygodę” dla zupełnie nieoczekiwanego. Nie wiedziałam nawet, jak wygląda nasz przyszły dom na „żywo”, ale ufam Pani Krysi totalnie, wiedziałam, że wybierze dobrze.
Czy kiedyś będę zadowolona?
I oto jesteśmy tu, w naszym marzeniu, czas na kolejne, ale zanim ta piękna bajka zostanie opakowana w sreberka i czerwoną kokardkę powiem wam, że nie jest idealnie. To znaczy, jest, ale jest przed nami tak wiele do zrobienia. Dom wymaga generalnego remontu, nie mówiąc o tym, ile trzeba włożyć pracy w ogród.
Nie mówcie mi, że narzekam, ja po prostu jak pisał Yuval Noah Harari, urodziłam się z ponurym usposobieniem na poziomie biochemicznym i mój maks szczęścia to 6 na 10 :) Ciężko mnie zadowolić, poza tym mam wielkie wymagania wobec siebie. W głębi duszy czuję się spełniona, nie spowalnia mnie to jednak i dalej stawiam wysoko poprzeczkę.
W mojej 6 mogę spokojnie powiedzieć, że jest dobrze, czuję to za każdym razem, gdy zasypiam w ciszy, bez dźwięków ulicy, gdy idę lasem na spacer, bo w końcu się przełamałam i ciągnie mnie tam, nawet jak zdejmuję z rąk kleszcze.
Wiem, że tego mi było trzeba, prostego, trudnego życia. Widzę przez okno merdające ogonki, szczekającą Helę i nikt jej nie mówi, że ma przestać, bo jest wolna, jest u siebie i może robić cokolwiek, tylko zechce. Nawet nasz kot zaczął chodzić od nowa. Przed moim oknem siedzą wróble na gałęziach, przed oknem w kuchni tańczą sikoreczki, a gdy słyszę, jak wielki kruk przelatuje nad polem, wydając z siebie dużo większe niż on sam, KRA, KRA, wiem, że jestem tu, gdzie trzeba.
Weganizm i uratowane zwierzęta
Do 2018 roku minęło 5 lat, odkąd przeszłyśmy z Krysią na weganizm, według niektórych szacunków oznacza to, że każda z nas zmieniając dietę, uratowała do tego czasu 2,020 zwierząt (wydaje się mało) dodając do tego składki członkowskie w różnej kwocie, ale policzę dla minimalnej 20 zł, na najskuteczniejszą organizację prozwierzęcą w Polsce (Otwarte Klatki) jest to 3360 zwierząt w ciągu tylko jednego roku, teraz widzicie, że spora różnica jest między nakłanianiem ludzi do weganizmu a wspieraniem finansowym skutecznych organizacji (sumy mogą się różnić, do obliczeń wykorzystałam Vegetarian Calculator i wyliczenia Animals Charity Evaluators konkretnie dla Otwartych Klatek).
Pod koniec tego roku postanowiłyśmy także adoptować psa, miał być jamnik, a wyszło, że pseudo Owczarek Niemiecki. Po paru dniach na wsi nasze psy bały się wszelkich odgłosów, szczególnie myszy. Nocą, słysząc bliżej nieznane dźwięki, chowały się za naszymi głowami. My trochę też się bałyśmy, że nas lokalsi zabiją widłami, albo ktoś się po prostu włamie. I tak pojawił się Harry, który nadal jest szczeniakiem, tylko wielkim. Okazał się bardzo dobrym misiem, lubiącym się tulić, a gdy potrzeba szczekającym tak, że cały dom się trzęsie. To była jedna z lepszych decyzji w tym roku, także.
Ludzie
Zostawiłyśmy za nami wielu ludzi, tych, których lubiłyśmy i tych, których niespecjalnie, w końcu, nie będziemy ich spotykać na mieście przypadkiem. Za niektórymi tęsknimy. Jednak nie na tyle, by wracać do miasta:) Poznałyśmy, też bardzo wielu nowych ludzi działających na rzecz zwierząt, bardzo bliskich nam, ale też takich, którzy okazali się fałszywi. Nie każdy, kto ratuje zwierzęta, jest dobrym człowiekiem, szczególnie dla ludzi.
Na szczęście część się zweryfikowała szybko, ale mogę powiedzieć, że w końcu mam sąsiadki, które wiem, że pomogą w trudnych chwilach i nie przeszkadza im szczekanie psów. Ludzi najlepiej poznaje się w potrzebie, ale też w prostych sytuacjach życiowych.
Nowe hobby
W 2018 spełniły się moje marzenia, zaczęłam wymyślać nowe. Dostałam najwspanialszy prezent od Pani Krysi dłuta, nie myślałam o tym tak poważnie, ale Krysia zawsze mnie wspiera w każdym marzeniu i realizowaniu siebie, więc podjęłam wyzwanie i zaczęłam robić łyżki z drewna, które nazbierane jest w szopie, jak na razie jest to bardzo wciągające i relaksujące. Na wiosnę pewnie dojdzie nowe hobby, pielenie ogródka z własnymi warzywami, nie mogę się doczekać.
Można by pomyśleć, że to był dla nas dobry rok, ale stres związany z tymi wszystkimi decyzjami był ogromny, to wpływało na nas. Kupno domu, zmiana pracy na taką, w której nie jestem specjalistką, sprzedaż mieszkania, przeprowadzka, to wszystko na raz było zbyt wielkie. Jednak nic nas nie powstrzymywało przed tą decyzją.
Spełniajcie marzenia
Gdy wyznaczymy sobie cel, dążymy do niego z uporem i tego wam w Nowym Roku życzę, trzymajcie się swoich marzeń, spełniajcie je, nie zapominajcie też, że na tej planecie nie jesteśmy sami i starajcie się czynić dobro, nie tylko dla siebie.
I życzę wam, byście mieli obok siebie tak dobrego człowieka, jak ja, który we mnie wierzy, wspiera mnie w każdej wymyślonej potrzebie, mówi, gdy przesadzam, pomaga, gdy cierpię. Człowieka, który chce iść tą samą drogą co ja, człowieka, który potrafi odpoczywać ze mną i obok mnie. Nie ma nic piękniejszego na świecie niż podążanie wspólną drogą, cieszenie się razem z tego, co przed nami, wspieranie się i doświadczanie życia. To nie film, to nasz scenariusz, dziękuję za najpiękniejsze chwile Pani Krysi!
PS. W tym roku przeczytałam mało książek, ale nadal więcej niż rok wcześniej, oby kolejny był lepszy w tej kwestii!
Photo by Annie Spratt on Unsplash