Recenzja książki Styl Życia Zero Waste Amy Korst
Trzymając w rękach dwie różne książki na temat Zero Waste, zastanawiałam się, co mogę nowego jeszcze się dowiedzieć? Kto poruszy tematy związanie z dietą oraz czy coś to zmieni w moim życiu? Zaczęłam od książki Amy Korst.
Powiem szczerze, czytanie trwało dość długo. Zaskoczyło mnie to, że książka jest napisana tak mocno pod rynek Amerykański, to w sumie dobrze, ale system recyklingu może się różnić, rodzaje śmieci także i sposoby życia na pewno są inne.
Znajdziemy tu parę elementów wspólnych jak dążenie do bezśmieciowego stylu życia, zakupy na wagę czy kompostowanie, jednak nazwy produktów oraz ich opakowanie mogą być zupełnie inne. Czy to istotne? Dla mnie w sumie tak, bo w Polsce dostaniemy jeszcze w wielu sklepach chleb pakowany bez folii a w USA chyba już nie, z tego, co pisze autorka. To jeden z wielu przykładów.
Co mnie znudziło w tej książce?
- Listy zakupów wplecione między rozdziałami. Ilość produktów do odhaczenia, które rzekomo przeciętny człowiek kupuje, mnie przeraziła. Mało uniwersalne podejście, ale rozumiem, że być może potrzebne.
- Ilość pojemników na śmieci w domu. Książka zaczyna się od propozycji pozbycia się wszystkich pojemników na śmieci z domu, autorka wyliczając swoje, doszła do 5 chyba. Zrozumiałam jednak, że być może ludzie mieszkający w wielkich domach rzeczywiście posiadają w każdym pokoju oddzielny pojemnik. Tym pojemnikom poświęcone jest sporo uwagi.
- Zapisywanie śmieci, które danego dnia się wyrzuciło. Gdybym miała spędzić swoje życie na sporządzaniu tylu list, na pewno bym nie była taka zajarana życiem Zero Waste. My pewnego dnia po prostu zauważyłyśmy, których śmieci jest najwięcej do recyklingu i z czym najczęściej chodzę do śmietnika, postanowiłyśmy te produkty wyeliminować lub zastąpić takimi bez opakowań.
Nie kupujcie produktów w małych opakowaniach
Wydawałoby się logiczne, zakup większego opakowania na zmniejszenie ilości wytwarzanych śmieci, ale zauważyłam, że wiele logicznych rzeczy, tak jak wyściełanie kosza na śmieci gazetami zamiast pakowania ich w foliowy worek dla niektórych nadal jest odkryciem.
Wycieczki rodzinne po amerykańsku
To był chyba dla mnie najkoszmarniejszy rozdział, w którym odbijają się wszystkie kadry z filmów amerykańskich. Dzieci jedzące czipsy w drodze do celu, zakupy w przydrożnych sklepach batoników i zupełnie niepotrzebnych gadżetów oraz napojów. Na szczęście autorka sugeruje dobre rozwiązania, które znów dla wielu będą niesamowite, a dla mnie po prostu logiczne.
Wiem, że wielu też zrezygnuje z życia Zero Waste w trasie, bo jak sama autorka napisała, podróże rodzinne autem po Ameryce to jedna z najważniejszych tradycji.
„ Moja mama mawia, że dobre przekąski są niezbędnym elementem udanej podróży samochodem. Gdy ludzie przechodzą na bezśmieciowy styl życia, często muszą zrezygnować z wielu ulubionych produktów dostępnych w sklepach spożywczych- chipsów, barbecue, batoników, małych pączków albo prażonej kukurydzy’’.
Cytując jeszcze raz autorkę, zrozumiałam, że ja nie mam takich potrzeb, bo nie poruszam się autem, nie jadam większości smakołyków dostępnych w sklepikach, bo po prostu nie są wegańskie. Myślę, że dieta wegańska i życie Zero Waste bardzo mocno łączą się ze sobą, a wielu ludzi nadal próbuje je rozdzielić.
Jedzenie mięsa a ekologia
Na niektórych grupach Zero Waste w Polsce jest ban za pisanie o weganizmie przy tematach ZW. Rozumiem, bo czasem obie strony przesadzają, ale pragmatyczne podejście nie może być usuwane.
Ekologia i dieta wegańska to dwie uzupełniające się sprawy. Nie można nazywać się ekologiem i jednocześnie jeść mięso, znaczy można, ale to nie do końca prawda. Amy Korst poruszyła ten temat w swojej książce.
[paperio_promotional_block tz_style=”promotional-style1″ tz_col_md=”col-md-12″ tz_col_sm=”col-sm-12″ tz_col_xs=”col-xs-12″ tz_bg_image_url=”https://i0.wp.com/calkiemnudnezycie.pl/wp-content/uploads/2017/05/toa-heftiba-134308-e1494176295175.jpg?w=1200&ssl=1″ tz_title=”ZERO WASTE I WEGANIZM” tz_button_text=”Przeczytaj także” tz_link_url=”https://calkiemnudnezycie.pl/zero-waste-weganizm-czyli-utrudnic-zycie/” tz_link_target=”_self” tz_extra_class=”” tz_extra_id=””][/paperio_promotional_block]
Wielu wszystkożerców żyjących w stylu ZeroWaste pewnie już zauważyło, kupowanie tych produktów na wagę, bez folii i do własnego pojemnika, to często problem.
„ Zwolennicy bezśmieciowego stylu życia przeważnie są świadomi tego, że konsumowanie masowo produkowanych mięsa i nabiału stoi w sprzeczności z proekologicznymi wartościami’’. Amy Korst
Dalej autorka porusza problem produkcji mięsa, na podstawie chowu przemysłowego, uświadamiając czytelnika (być może nie wie) o tym, jak okrutne są takie miejsca i co za tym idzie.
„Większość ludzi przymyka jednak na to oko, ponieważ nie chce rezygnować z taniego i łatwo dostępnego mięsa. Zwierzęta hodowane przemysłowo są traktowane niezwykle brutalnie i żyją w bardzo złych warunkach, ponieważ są stłoczone w dużej liczbie na niewielkiej przestrzeni”.Amy Korst
Pomimo iż autorka parę zdań dalej namawia do kupowania mięsa z małych gospodarstw, to jednak co jakiś czas zaznacza, iż najlepszym wyjściem jest jego redukcja. Sama jest wegetarianką i choć nie czytałam jeszcze pozostałych książek na temat Zero Waste i nie wiem, czy przeczytam, wiem, że temat ten został w taki sposób poruszony chyba tylko tu. Mnie to ujęło.
Dla kogo jest ta książka?
Dla ludzi, którzy dopiero zaczynają swoją drogę z Zero Waste albo wcale jej nie zaczęli. Jeżeli żyjesz już w ten sposób, znajdziesz tam może trochę nowinek, poznasz system recyklingu w USA, zobaczysz ile i jakie produkują śmieci. Jeżeli cię to interesuje, to polecam.
Dla mnie wiedza dostępna online zrobiła swoje, wolę czytać książki o nowych technologiach, historii naszego uzależnienia od mięsa, prawach zwierząt i rozwiązaniach na lepszą przyszłość. Gdy jednak zgłębiam jakiś temat i wpadnę w niego po uszy, szukam wszelkich możliwych materiałów.
Życie Zero Waste nie jest dla mnie tak odkrywcze, bo żyjąc w czasach PRL-u, doświadczyłam wynoszenia śmieci bez worka, kupowania warzyw i owoców do koszyka, kupowania mięsa w papierku, używania wielorazowych maszynek z żyletką, oszczędzania wody, mycia i oddawania butelek, recyklingu oraz kupowania ubrań z drugiej ręki. Może dlatego do dziś w mojej głowie tkwi przekonanie, że mimo iż te czasy były biedne i smutne na maksa, to jednak jakoś lepsze i cieszę się, że w pewnych tematach do nich wracamy.
[paperio_separator tz_background_color=”” tz_height=”” tz_extra_class=”” tz_extra_id=””][/paperio_separator]
Książka Styl życia Zero Waste śmieć mniej, żyj lepiej napisana przez Amy Korst
wydana przez Vivante www. vivante.pl
do kupienia tu: http://illuminatio.pl/produkt/styl-zycia-zero-waste/
Ja czytałam 2 książki o zw; tę Bei i Kasi z Ograniczam się i w obydwu na szczęście zaznaczone są tragiczne skutki spożywania mięsa dla środowiska. Z tego co pamiętam, obydwie panie mocno ograniczają jedzenie zwierząt.
Hej, ja Bea nie czytałam, znajoma czytała i podobno jest tam stwierdzenie, że hodowla kur jest ekologiczna. Nie wiem czy to prawda. Kasi książkę mam, Pani Krysia ją właśnie czyta. Wiem, że Kasia stara się ograniczać mięso, z tego co mówiła.
A było coś o bezśmieciowym transporcie, czy tylko o ograniczaniu przekąsek w samochodzie?
Było o tym, że najczęściej Amerykanie wybierają auto albo samolot. Jakaś mała wzmianka chyba o lotach i śmieciach produkowanych podczas lotu przez firmy cateringowe, ale samo spalanie i emisja nie była ujęta z tego co pamiętam. W Ameryce podróż autem to podstawa, nie było chyba ani jednej wzmianki o rowerze.