W królestwie Monszatana- recenzja

Ktoś kiedyś powiedział, musisz przeczytać tę książkę, zazwyczaj wtedy stwierdzam oho, kolejny bestseller, którego pewnie nie przeczytam, ale przeczytałam, bo zaintrygował mnie tytuł. Jakież było moje zdziwienie, gdy w trakcie okazało się, że diabeł nie taki zły jak go malują?

„W królestwie Monszatana GMO, gluten i szczepionki” brzmi jak ciekawy thriller, patrząc na historie towarzyszące firmie, można by powiedzieć, że dla wielu był to istny koszmar, ale nie do końca jest tak jak się wydaje.

Marcin Rotkiewicz w swojej książce pokazuje z innej perspektywy historię firmy Monsanto, ukazuje jej wiele wad i rażących wpadek, ale także możliwości i szanse na przyszłość, jakie daje nam biotechnologia, do której rozwoju przyczyniły się właśnie takie koncerny jak Monsanto.

Wiem, że każdą książkę można tak napisać i wykreować określony wizerunek, ale dziś już nie wierzę w jedną prawdę, w podążanie ślepo jednym torem, dlatego dopuszczam do swojej głowy, że Rotkiewicz może mieć rację. No ale od początku.

GMO to zło pochodzące z rąk Monszatana

Szczerze nie miałam za bardzo pojęcia o GMO, polegałam na wszechobecnych wiadomościach w internecie, ale jak to bywa z internetem, wszystko może być prawdziwe albo nie.

Swoją drogą temat Monsanto, to zawsze dobry temat dla mediów. Z badań przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych wynika, że firma ta znajduje się na 3 miejscu najbardziej znienawidzonych firm świata, ale Monsanto nie jest jedyną firmą zajmującą się biotechnologią, można tu znaleźć tak wielkich graczy, jak BASF, Bayer czy Du Pont, jednak przeciw tym firmom nikt nie organizuje marszów, nie kręci filmów dokumentalnych.

Dlaczego zatem Monsanto jest synonimem zła?

Firma ta w początkach działalności sama sobie zapracowała na opinię, wprowadzając na rynek środek owadobójczy DDT, który z czasem okazał się niebezpieczny, spowodował skażenie środowiska i zagrażał zdrowiu ludzi, za co koncern wypłacił około 700 miliardów dolarów odszkodowania.

Kolejną niechlubną produkcją okazała się mieszanka dwóch herbicydów, powodujących opadanie liści z roślin. Co oczywiście wykorzystała armia amerykańska podczas wojny w Wietnamie, próbując ujawnić i zniszczyć kryjówki partyzantów, ale okazało się, że środek ten wywołał poważne problemy u osób mających kontakt z substancją. Nikt jednak nie wspomniał, że Monsanto było jedną z 7 firm działających z polecenia rządu USA.

Te dwa przykłady, a było ich w kolejnych latach jeszcze parę, wystarczająco pomogły w budowaniu opinii o Monsanto, siejącym zniszczenie na całym świecie.

Ta firma do dziś ponosi tego konsekwencje, ale nie zapominajmy, że przy wielu badaniach i nowych technologiach pojawiają się skutki uboczne, o których nawet nam się nie śniło.

W królestwie Monszatana

Bardzo spodobało mi się, że autor dla kontrastu opisał też między innymi rolnictwo organiczne, które dziś uważane jest za idealne i czyste od oprysków, jednak mało kto wie, że przepisy Unii Europejskiej dopuszczają 26 różnych substancji pochodzenia roślinnego wspomagających uprawy, ale również siarki czy związki miedzi. Ich naturalność jednak nie świadczy o nietoksyczności.

Jeszcze do 2011 roku przepisy europejskie i amerykańskie przyzwalały na stosowanie przez rolników organicznych rotenonu – substancji uzyskiwanej z roślin tropikalnych i jednego z popularniejszych oprysków przeciw szkodnikom. Został on jednak wycofany, gdy badania na szczurach wykazały, że duże dawki wywoływały objawy przypominające chorobę Parkinsona. – Marcin Rotkiewicz. W królestwie Monszatana.

Do tego, jak twierdzi Rotkiewicz, nadal można stosować środki owadobójcze pochodzenia roślinnego, które w badaniach na szczurach wykazały działania rakotwórcze.

Książka poszerzyła mój pogląd na sprawę, pomogła zauważyć pewne sposoby działania rządów, instytucji, organizacji anty GMO, ale także zwróciła uwagę na działania wielu noblistów i denialistów, którzy z czasem lub uginając się pod ciężarem stosownych grantów, tworzą swoje niekoniecznie dobre dla koncernów teorie, negując korzyści płynące z innowacyjnych rozwiązań.

Jednak co mnie najbardziej rozzłościło w książce, to nie to, że zaczynam dziwnie przychylać się ku szatanowi, choć jest to mocno zaskakujące, a to, że uprawy GMO mogłyby dziś zmienić los wielu biednych krajów, ale co chwila ktoś stoi im na drodze, między innymi organizacje ekologiczne i rządy krajów Europejskich. Nigdy nie patrzyłam na GMO z tej perspektywy.

Afryka woli śmierć niewinnych ludzi niż GMO?

Dobrym przykładem opisanym przez autora jest Afryka, a dokładnie Zambia, która w 2002 roku odrzuciła pomoc dla ponad dwóch milionów głodujących obywateli.

ONZ oraz rząd USA wysłały trzydzieści pięć tysięcy ton kukurydzy w postaci ziarna i mąki dla najbardziej potrzebujących, pomoc ta została odrzucona przez ówczesnego prezydenta i nazwana „trucizną” rządu amerykańskiego. Czasami wydaje mi się, że takie rzeczy robione są celowo, by łatwiej było manipulować głodującymi obywatelami.

A warto zwrócić uwagę, że 60 procent mieszkańców tego kontynentu stanowią rolnicy utrzymujący się z uprawy ziemi i chowu zwierząt. Wprawdzie to w Azji żyje największa bezwzględna liczba osób cierpiących biedę i niedożywionych, ale już relatywnie do liczby mieszkańców pierwsze miejsce zajmuje Afryka.- Marcin Rotkiewicz. W królestwie Monszatana.

Tak samo świetnie opisana jest tu historia złotego ryżu wzbogaconego w żelazo i witaminę A, mogącego uratować milion dzieci rocznie w Azji, ale z powodu nagonki i działań organizacji anty GMO działania te są notorycznie wstrzymywane.

Dodajmy, że w Azji podstawowym pożywieniem i dostarczycielem kalorii jest właśnie ryż tymczasem ziarna tej rośliny, w przeciwieństwie do liści nie zawierają witaminy A.

Czyste mięso i GMO zbawieniem planety?

W królestwie Monszatana to ważna i bardzo intrygująca książka, pokazująca historię rozwoju technologii, która może być wykorzystana w dwojaki sposób, by zniszczyć tę planetę lub ją uratować.

Dziś śmiem stwierdzić, że GMO może dać szansę Afryce, ale i polskim rolnikom, którzy tracą coraz więcej upraw ze względu na zmieniający się klimat. W Afryce niektóre Państwa podjęły już próbę.

Przeczytaj także: Dieta roślinna najlepszym sposobem na ocalenie Planety Ziemi

Modyfikacje roślin zachodziły od wieków, o czym też wspomina Marcin Rotkiewicz w swojej książce, w ten sposób samoistnie lub przy pomocy rolników uodparniały się na wszelkie zło, ale z czasem już nie starczy nam sił na walkę o zbiory, tak jak nie starczy nam miejsca i siły na wykarmienie kolejnych milionów ludzi, w czasach gdy planeta jest, tak bardzo wykorzystywana pod hodowlę przemysłową zwierząt.

 […] hodowcy roślin jeszcze przed pojawieniem się inżynierii genetycznej sięgali po rozmaite metody ingerencji w DNA. Skutek tego jest taki, że warzywa, owoce czy zboża zjadane przez nas na codzień nie występują w naturze -Marcin Rotkiewicz. W królestwie Monszatana.

Czyste mięso i rośliny GMO mogą realnie zmienić wygląd tej planety oraz uratować ludzi od głodu, a przede wszystkim wiele zwierząt od zbędnego cierpienia.

W królestwie Monszatana, czy polecam?

Żyjemy w czasach, które bardziej zaczynają przypominać scenariusz z filmu science fiction, a tam technologia miała wielkie znaczenie. Wiadomo, że może ktoś pójdzie na skróty i chcąc zarobić wyrządzi za pomocą tej samej technologii krzywdę kolejnym istnieniom, pozostaje mi tylko wierzyć, że jednak tak nie będzie.

Rośliny GMO nie są oczywiście panaceum na wszelkie bolączki związane z rolnictwem ani same też nie uratują ludzkości przed poważnymi problemami wynikającymi ze wzrostu liczby ludności. Nie są również w stu procentach bezpieczne czy niosące wyłączeni pozytywne skutki. To tylko i aż technologia ze wszystkimi jej zaletami i wadami – Marcin Rotkiewicz. W królestwie Monszatana.

Polecam przeczytać tę publikację, może wywoła ona więcej dyskusji w zupełnie innym kierunku niż dotychczas.

Ps. Nie mam dostępu do wszystkich badań ani sposobu zapoznania się z nimi, mało kto chyba dziś ma, Marcin Rotkiewicz podjął to wyzwanie i w przypadku tej recenzji polegam na jego źródłach. Nie zmienia to faktu, że na świecie istnieją setki zupełnie innych badań.


Polecam także tekst Marcina odnośnie ostatnich wydarzeń związanych z Monsanto: https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/nauka/1759936,2,monsanto-z-rekordowa-kara-za-roundup-czy-kalifornijski-sad-mial-racje.read

W królestwie Monszatana

O autorze: Marcin Rotkiewicz, dziennikarz naukowy, magister dziennikarstwa i filozofii. Od 2001 roku pracuje w tygodniku „Polityka”, wcześniej między innymi w „Rzeczpospolitej”, „Gazecie Wyborczej”, PAP i „Newsweeku”. Nagradzany min. W konkursie im. Karola Sabatha dwa razy nominowany do nagrody Grand Press.

Książka została nominowana do nagrody Mądrej Książki 2017, przyznawanej przez Uniwersytet Jagielloński w Krakowie oraz Fundację Popularyzacji Nauki im. Euklidesa.

Photo by  freestocks.org on Unsplash

Gif: Pani Krysia

Agnieszka
Agnieszka

W wolnych chwilach rozmyślam jak zmienić świat na lepszy, poszukując magii człowieczeństwa. Uwielbiam czytać książki i prowadzić działania na rzecz zwierząt. Nie potrafię zupełnie pisać o sobie, wolę o innych.

Artykuły: 272

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.